Popiersie W.H. Lindleya stoi w najnowszym obiekcie Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji - stacji ozonowania pośredniego i filtracji na węglu aktywnym. O ile płaskorzeźba przedstawiająca Williama Lindleay-ojca na frontonie budynku jest widoczna z ulicy Filtrowej, o tyle popiersie nie jest publicznie dostępne. Mogą je obejrzeć jedynie goście obiektu.
Oficjalna ceremonia ze zmiana
nazwy szkoły zaplanowana została na 14 listopada tego roku.Wśród honorowych gości
znaleźli się przedstawiciele lokalnych
władz Senator Ties Rabe, przewodniczący Cechu
Instalatorów Fritz Schellhorn i przedstawiciele firm
pracodawców oraz organizatorów praktyk technicznych uczniów. Specjalne zaproszenie skierowane zostało do
potomków Williama
Lindleya i prezesa Societas Lindleiana.
Podczas uroczystości zmiany nazwy szkoły rodzinę reprezentował potomek Williama
Lindleya w prostej linii Eugen Deubner, który
do Hamburg przybył z żoną Karin.
Eugen Deubner i Rainer Schulz, prezes Hamburskiego Instytutu Kształcenia Zawodowego (Hamburgische Institut für Berufliche Bildung, jednostki zarządzającej szkolnictwem zawodowym w Hamburgu) zostali poproszeni o odsłonięcie rzeźby i tablicy z nowa nazwą szkoły.
Rzeźba przedstawiająca głowę William Lindley odwzorowuje rzeźbę wykonaną przez Hansjörga Wagnera, która znajduje się w Hamburgu przy Baumwall.
Eugen Deubner wygłosił krótkie przemówienie i przekazaniem kierownikowi szkoły kopii rysunku przedstawiającego przekrój słynnego owalnego kanału projektu Williama Lindleya wykonanego dla Warszawy w biurze syna (Williama H. Lindleya) we Frankfurcie nad Menem. Rysunek zawiera dwujęzyczny opis – po niemiecku i po polsku.
Prezes przekazał na ręce dyrektora Bucka list od prezes Zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w m.st. Warszawie S.A., p. Hanny Krajewskiej, z egzemplarzem albumu “125 lat Wodociągów Warszawskich 1886-2011”.
Od 15 listopada Wolne Miasto Hanzeatyckie
Hamburg ma swoją “Zawodową Szkołę im. Williama Lindleya” (Berufliche
Schule William Lindley)!
W dniach 7-13 kwietnia 2014 roku czterech członków rodziny Lindleyów z Niemiec, Szwajcarii i Szkocji, wraz z prezesem Societas Lindleiana i jego żoną, otrzymało zaproszenie na konferencję państw regionu morza Kaspijskiego (CATEC – Caspian Aqua Technologies Exhibition and Conference), zorganizowaną w Baku przez Azersu OJSC (Państwowe Przedsiębiorstwo Zaopatrzenia w Wodę, otwarta spółka akcyjna). Azersu zorganizowało nam wspaniały program, dzięki któremu mogliśmy nie tylko poznać historię Republiki, miasta i wielkich przemian dokonanych przez prezydentów Hejdara Alijewa i Ilhama Alijewa, ale także odwiedzić miejsca, w których pracował William H. Lindley. Mogliśmy na własne oczy zobaczyć źródło wody pitnej dla Baku w Shollar, z którego przewodem na długości około 180 km jest ona transportowana do miasta.
Grupa pracowników przedsiębiorstwa Azersu z gośćmi z rodziny Lindleyów oraz prezesem i jego żoną. Od lewej: Manaf Suleymanov, Xadija Abdullayeva, Ryszard Żelichowski, Hanna Żelichowska, Alexander Caspar, Tasognov Abdulbagi, Karin Deubner, Hijran Aliyeva-Sztrauch, Catharina Porter, Eugen Deubner i Shakir Mammadov pod pomnikiem H. Tagiyeva w Shollar
Szczęśliwymi rodzicami są Edward William Robert Lindley (Edward, ur. 1983 r.) i Emma Lindley (z domu Kelly, ur. w tym samym roku).
Ed i Emma pobrali
się 4 sierpnia 2012 roku. Ich pierwsze dziecko - Francesca Grace Lindley – przyszła
na świat 1 września 2013 r.
Gratulacje dla rodziców! Franceska Grace nie mogła trafić na lepszych rodziców!
Wspaniałe uczucie: "Nie ma nic na tym świecie, co można by porównać z uczuciem bycia dziadkiem... żadne słowa nie są w stanie wyrazić emocji, które towarzyszą dziadkom od chwili, gdy dowiadują się, że wnuk (wnuczka) wkrótce stanie się częścią ich kochającej rodziny" (nieznany członek Unii Europejskiej Dziadków).
"Oto czego potrzebują wnuczęta a dziadkowie mają w wielkiej obfitości: bezwarunkową miłość, życzliwość, cierpliwość, humor, komfort, wiedzę o życiu. I, co najważniejsze, smakowite ciasteczka." (Rudolph Giuliani, burmistrz Nowego Jorku). |
William Lindley V z wnuczką Franceską Grace na ręku.
Najlepsze życzenia z okazji narodzin Franceski Grace składają rodzicom i dziadkom członkowie Societas Lindleiana!
Popiersie W.H. Lindleya stoi w najnowszym obiekcie Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji - stacji ozonowania pośredniego i filtracji na węglu aktywnym. O ile płaskorzeźba przedstawiająca Williama Lindleay-ojca na frontonie budynku jest widoczna z ulicy Filtrowej, o tyle popiersie nie jest publicznie dostępne. Mogą je obejrzeć jedynie goście obiektu.
Protoplaści wrocławian
Z biegiem lat rodzina Papy Krasnala (pod takim imieniem znany jest dziś ten senior krasnoludkowego rodu) zaczęła się rozrastać i nad Odrą przybywało mężnych, silnych i odważnych skrzatów. I dopiero wiele lat później w osadzie pojawili się ludzie. Na szczęście obyło się bez konfliktów i zatargów o władzę i wpływy. Mali i duzi od razu przypadli sobie do gustu i wspólnymi siłami zaczęli budować miasto, w którym mieli razem zamieszkać. Po latach, na cześć ogromnego wysiłku krasnali przy stawianiu wszystkich najważniejszych zabytków Starego Miasta, ludzie nazwali dzielnice Wrocławia ich imionami. I tak Biskupin wziął się od Biskupika, Sępolno od Sępika, Szczepin od Szczepika, Oporów od Opornika itd…
Dlatego jeśli kiedykolwiek ktoś się Was zapyta, kto jest najstarszym wrocławianinem, odpowiadajcie bez wahania: Papa Krasnal!
Ten fragment bardzo sympatycznej opowieści znaleźliśmy na stronie
http://krasnale.pl/wszystko-o-krasnoludkach/
***
Bachusiki z Zielonej Góry
Bachusik Palmix (fot. Hanna Żelichowska)
Zielonogórskie bachusiki mają bardzo krótką historię. Pomysł narodził się przy okazji rewitalizacji deptaka w 2009 roku, kiedy było już wiadomo, że znikną charakterystyczne płyty ułożone w zygzak. Z inicjatywą ozdobienia miasta figurkami postaci zwianych ze świętem Bachusa, , w okolicach którego uprawia się wspaniałe wino, wyszedł pisarz-historyk Tomasz Czyżniewski. Figurki miały na nowo oswoić mieszkańców ze starówką. Pomysł podchwyciło miasto, które na dobry początek ufundowało cztery rzeźby. Następne zdecydowali się sfinansować prywatni inwestorzy. Dzisiaj Bachusików jest około 30 i jak twierdzi wielu zielonogórzan, stały się one symbolem naszego miasta.
Bachusik jest gruby, ale to u naszych figurek typowe. Aż dziw, że palma się pod nim nie ugina :) Ale Palmix nie zwraca na to uwagi. „W życiu ważne są trzy rzeczy: wino, kobiety i palma, żeby się oprzeć” - zwykł mawiać.
Co ciekawe, Palmix ubrany jest w winogronowe stringi. Nietypowe to ubranie dla mężczyzny, ale Palmix mówi, że w zabawie ono nie przeszkadza. A co do zabawy, to podobno Bachusikowi czasami odbija palma i szaleje po całym Winnym Wzgórzu. Co robi? O to zapytajcie go sami...”
A ta opowieść pochodzi ze strony: http://www.bachusiki.cba.pl/bachusik/Palmix
Krasnala Wodziarza oraz bachusika Palmixa łączy zatem woda. O ile ten pierwszy za patrona ma wrocławskie MPWiK, ten drugi egzotyczną palmiarnię…